Stella of The End / 終のステラ
Tanaka Romeo powraca jako scenarzysta, ponownie dla KEY'a. Naszym "bohaterem" w tym postapokaliptycznym świecie jest Jude. Jude pracuje jako kurier. Pracę kuriera można w zasadzie porównać do archeologa, inżyniera, hackera i najemnika sklejonych taśmą, ponieważ oprócz podróżowania między ludzkimi osadami, równie często udają się w poszukiwaniu ruin i celu odnalezienia wynalazków poprzedniej cywilizacji w celu sprzedaży ich albo spożytkowania w inny sposób.
Pewnego dnia, Jude otrzymuje zlecenie transportu czegoś na drugi koniec kontynentu. Zleceniodawcą jest naukowiec w podeszłym wieku, który próbuje namówić Jude'a na transport androida, który jest kluczowy dla jego projektu. Projektu, który ma przynieść korzyści całej ludzkości. Po dotarciu na miejsce Jude faktycznie znajduje androida, którego wybudza ze snu i natychmiast zaczyna żałować swojej decyzji, bo robot prosi o nadanie mu imienia i nie może to być imię byle jakie. Po zażartej dyskusji z maszyną Jude wybiera imię Philia, które androidowi wydaje się wystarczająco urocze. Niestety dalsza robota nie jest łatwa, bo Philia nie ma żadnych funkcji androida, których moglibyśmy się po nich spodziewać. Nie widzi w ciemności ani nie umie "rozmawiać" z mniej zaawansowanymi robotami. W zasadzie jakakolwiek obsługa technicznych rzeczy sprawia jej spore problemy. Na domiar złego, Philia jest totalnie naiwna, i kompletnie nie zdaje sobie sprawy, jak niebezpieczny jest świat, który ja otacza. Żeby nie było za łatwo, koniecznie chce "zostać człowiekiem" i jest to jedyna rzecz, która ją motywuje do czegokolwiek.
Jude nie ma zbyt dużego wyboru i musi jej wlać trochę oleju do głowy, żeby oboje przeżyli. Szybko okazuje się, że oprócz ludzi i zwierząt mają inne problemy. Jednym z nich są wielkie maszyny nazwane Singularity Machines, których pochodzenie (i cel) nie jest znane. Jude wie tylko, że znalezienie się na radarze którejkolwiek z nich oznacza pewną śmierć i za wszelką cenę stara się ich unikać. W ten niezbyt wesoły sposób zaczyna się ich podróż.
Podróż, podczas której Philia dowie się, co musi zrobić, by zostać człowiekiem, a Jude dowie się, co znaczy być człowiekiem. Ich droga ma kilka przystanków, na których dowiadujemy się nieco więcej o naszej dwójce podróżników oraz poznamy trochę historii świata, w którym przyszło im żyć. Jest to plus i minus jednocześnie. Osobiście jestem wielkim fanem światów, które mają głęboka i bogatą historię, ale w przypadku Stelli mam z worldbuildingiem jeden problem — jest go dość dużo jak na tak krótką grę. Zakończenie jest zamknięte, więc szanse na kontynuację widzę niskie, a jednak Tanaka włożył w kreację świata trochę za dużo wysiłku. Całkiem szczerze to świat Stelli wydaje mi się mieć sporo potencjału na opowieści o innych kurierach albo osadach ludzkich, ale nie zapowiada się, żebyśmy mieli dostać coś więcej.
Zaskoczę dokładnie 0 osób, stwierdzając, że Stella jest VN-ką dotykającą też robotyki. Robotyka w fikcji nowym tematem nie jest i niesie ze sobą bardzo duży bagaż. Bagaż ten gra próbuje wziąć na swoje plecy i za bardzo nie stara się wyłamać. Pojawiają się tutaj prawa robotyki Asimova (choć nieco w zmienionej formie i nie są one jakimś ważnym punktem w całej historii). Ciekawym dla mnie wątkiem jest też temat sztucznej inteligencji — w świecie gry AI jest de facto czarną skrzynką. Wszyscy wiedzą, że AI gromadzi informacje, ale sposób, w jaki je przetwarza i dlaczego doszło do wniosków takich, a nie innych jest wielkim znakiem zapytania. Problem ten jest o tyle zabawny, że już OBECNIE mamy problem z dojściem do tego jak konkretne "neurony" wpływają na to co dany model nam wypluje. Oczywiście są pewne badania w tym kierunku, ale według wszelkich znanych mi informacji kwestia modelu, który jest w stanie wyjaśnić swój output, jest na bardzo wczesnym etapie.
Jeżeli chodzi o oprawę audiowizualną — ja jestem bardzo zadowolony. Za grafikę wg. napisów końcowych odpowiadał jest SWAV, którego możecie znać z Tales of Arise, Arknights albo Girls' Frontline. Nie jestem najlepszy w opisywaniu takich rzeczy, ale tła pozwalają odczuć, że ludzkość nie jest już dominującą formą życia na planecie. Jednak nie brak tutaj futurystycznych elementów pokazujących, że w świecie gry ludzkość była potęgą. SWAV chyba najbardziej jest jednak widoczny w projektach postaci (i dobrze, bo Philia jest qt/10). Największym zaskoczeniem dla mnie jest jednak kompozytor — jest nim niejaki Ice i jest on tajwańskim DJ-em, który poza muzyką do Stelli robił... utwory do gry CHUNITHM, czyli automatów z grą rytmiczną od Segi. Cały OST składa się z zawrotnych 30 utworów co jest dla mnie dużą liczbą jak na VN-kę która ma niecałe 10 godzin. Najbardziej w głowie chyba utkwił mi utwór, który słyszymy w trakcie podróży — kreatywnie nazwany Journey.
Ostatecznie Stella of The End dostaje u mnie solidne 8/10. Nie jest to gra, która spowoduje, że ktoś wyskoczy z butów albo inne drastyczne zmiany w jego życiu, ale myślę, że zdecydowana większość z Was powinna być zadowolona po tych 10 godzinach.